Michał Jakubowski jest nowodworzaninem, fanem Internetu i nowych technologii. 3 lata temu założona przez niego firma została wprowadzona na Giełdę Papierów Wartościowych. W ubiegłym tygodniu usłyszał o niej świat. Dziś prezes easyCALL.pl mówi naszemu portalowi: chcę wykorzystać swoje doświadczenie biznesowe dla Nowego Dworu i kandydować w wyborach samorządowych.
easyCALL.pl zostało niedawno uznany za jedną z najszybciej rozwijających się firm w Europie Środkowej. Co Pan czuł gdy dowiedział się o wyróżnieniu?
Ogromną radość i poczucie, że cały trud, który włożyłem w rozwój firmy, opłacił się. W rankingu Deloitte Fast 50 CE, który wyróżnia najszybciej rozwijające się firmy w Europie Środkowej, byliśmy jedynym operatorem telekomunikacyjnym z Polski – na 50 wyróżnionych przedsiębiorstw. To dla nas bardzo duży sukces. Wyróżnienie cieszy tym bardziej, że rynek jest trudny i bardzo konkurencyjny. Podczas gdy duzi operatorzy dostają zadyszki, my cały czas się rozwijamy.
Z czego to wynika?
Dla dużego telekomu najważniejszym klientem zawsze będzie ten, który przynosi spore dochody. My skoncentrowaliśmy się na dostarczaniu usług telekomunikacyjnych przede wszystkim dla małych firm – o nich zapomnieli wielcy operatorzy. Wydaje mi się, że dzięki temu, że jesteśmy wciąż niewielką firmą, w znacznie większym stopniu rozumiemy potrzeby, dylematy małych przedsiębiorstw. Nasza infolinia nigdy nie jest zajęta, zawsze służymy pomocą, radą. Klienci to doceniają.
easyCALL.pl to operator telefonii VoIP. Co się kryje za tym skrótem? Czym się Państwo właściwie zajmują?
Świadczymy usługi stacjonarnej telefonii wykorzystując do transmisji głosu Internet. VoIP to technologia rozwijana od wielu lat, obecnie dopracowana na tyle, że jakość połączeń nie odbiega od połączeń stacjonarnych a często jest wyższa niż w przypadku telefonii komórkowej. VoIP jest jednocześnie tańszy. Jesteśmy w stanie obniżyć rachunki nawet o 60% a jednocześnie zaoferować dostęp do wielu usług dodatkowych, które doceniają zwłaszcza firmy.
Stworzył Pan szybko rozwijającą się firmę od podstaw, jednocześnie ma Pan żonę, trójkę dzieci. Jak udaje się Panu godzić pracę z życiem rodzinnym?
Wraz ze swoim wspólnikiem stworzyłem firmę bez żadnego wsparcia finansowego z zewnątrz, z niewielkim kapitałem początkowym. Mieliśmy dosłownie 20 tys. zł na rozruch firmy. Początki były więc bardzo trudne, praca pochłaniała mnie zupełnie, dziś mam już zespół doświadczonych pracowników, łączenie obowiązków ojca i menedżera jest więc znacznie łatwiejsze.
Prowadzi Pan firmę w Warszawie, ale jest Pan nowodworzaninem. Nie myślał Pan o przeniesieniu biura do Nowego Dworu?
Myślałem wielokrotnie, niestety znalezienie specjalistów na naszym lokalnym rynku jest trudne. Jeszcze trudniejsze byłoby skłonienie pracowników mieszkających w Warszawie do dojazdów do Nowego Dworu.
Nowy Dwór musi być Panu jednak blisko skoro zdecydował się Pan kandydować w najbliższych wyborach samorządowych. Co Pana skłoniło, by związać się z polityką?
Stwierdziłem, że mogę swoją wiedzę i umiejętności wykorzystać dla poprawy jakości życia w mieście, w którym mieszkam od 25 lat. Niedawno moi znajomi wskazali mi na mankamenty Nowego Dworu, których ja z przyzwyczajenia nie zauważałem i muszę przyznać im rację: nasze miasto ma wiele plusów, ale ma też sporo minusów. Ja chciałbym te minusy przekuć w plusy. Udało mi się to w biznesie, jestem pewien, że uda mi się to zrobić także w samorządzie.
Co Pana zdaniem wymaga poprawy?
Miasto ma ogromny potencjał i wiele zostało już zrobione. Wydaje mi się jednak, że w tych działaniach jest wiele niedoskonałości. Pewne rzeczy można byłoby po prostu zrobić lepiej. Dzięki swojemu doświadczeniu biznesowemu mogę pomóc choćby w zakresie pozyskiwania środków europejskich.
Jak Pan ocenia obecną kadencję?
Patrzę na działania samorządu z punktu widzenia przedsiębiorcy. Widzę zbyt dużo biurokracji, decyzji podejmowanych zza biurka. Trzeba to zmienić. Uważam, że to mieszkańcy najlepiej znają swoje potrzeby, więc chcę jak najwięcej spraw przekazać w ich ręce.
W jaki sposób?
Chociażby poprzez wprowadzenie budżetu obywatelskiego, ale także poprawienie komunikacji z mieszkańcami – np. poprzez nagrywanie i publikowanie w Internecie sesji rady miasta. Obywatele powinni mieć pełną wiedzę o poczynaniach urzędników i decyzjach przez nich podejmowanych.
Wspomniał Pan o tym, że decyzje często podejmowane są zza biurka. Jak chce Pan to zmienić?
Rolę urzędników chcę ograniczyć do minimum. Obecnie zajmują się oni wieloma sprawami, które spokojnie mogą się obejść bez nich. Przykładem może być chociażby wydawanie biuletynów informacyjno-propagandowych. W mieście funkcjonuje kilka profesjonalnych redakcji, które ze wsparciem miasta znacznie lepiej docierałyby do mieszkańców, a przy okazji patrzyłyby na ręce włodarzom, motywując ich do jeszcze lepszej pracy. Jestem przedsiębiorcą i wychodzę z założenia, że im mniej biurokracji, tym lepiej dla nas wszystkich.
Dziękuję za rozmowę.
/Radosław Krajewski/