Tobi to niewielki kundelek o przyjemnej aparycji. Jako szczeniak trafił pod skrzydła opiekuńczej starszej pani, która dbała o niego jak o największy skarb. Trudno się temu dziwić, była osobą samotną i wszystkie uczucia przelała na swojego najlepszego przyjaciela.
Towarzyszył jej przy każdej okazji. Był obok przy śniadaniu, obiedzie, kolacji, spał w babcinym łóżku, tuptał obok niej na spacerze do parku. Babcia zawsze bała się, że inny pies może Tobiemu zrobić krzywdę. Dlatego zawsze, gdy ktoś podchodził trzymała dłoń na Tobim. A gdy Tobi warczał, głaskała go, chroniła przed złym światem i uspokajała. Niestety przez to poklepywanie, Tobi był przekonany, że to pochwała i to on chroni babcię. Siedział między kolanami starszej pani i był gotów pożreć wszystkie tygrysy, lwy i słonie, które by nieopatrznie pojawiły się w parku, a babcia… babcia głaskała szeryfa.
Niestety pech chciał, że babcia odeszła do Świętego Piotra i Tobi został sam. Rodzina chętnie zaopiekowała się mieszkaniem, sprzętem AGD, meblami, bibelotami, które od lat gromadziła babcia. Jednak nikt z rodziny nie był skłony zaopiekować się jej największym skarbem – Tobim.
Tobi trafił do rodziny, która zdecydowała się dać mu nowy dom. W schronisku zachwalali Tobiego, gdyż był smutny i zagubiony. Siedział w kącie i łzy mu spływały z dużych brązowych oczu. W ten sposób zdobył serce pani domu, która wzruszyła się dolą malucha. Pierwszy tydzień w nowym domu był bardzo ekscytujący. Zabawy dzieci, zamieszanie, obcy ludzie, inne zwyczaje, to nieco przytłaczało psa. Dopiero wieczorami, gdy domownicy szli spać miał okazję przytulać się do swojej nowej pani.
Problemy zaczęły się dość niewinnie, gdy któreś z dzieci podeszło do mamy. Tobi warknął, a nowa pani poklepała go po boku chcąc go uspokoić. Tobi szeryf znalazł sobie misję, by bronić swojej pani. Czy to było śmieszne, gdy Tobi ingerował, gdy pan domu chciał zająć należne mu miejsce w łożnicy? Oczywiście, było to tematem dorosłych żartów. To dość zabawne, gdy dwumetrowy facet boi się położyć w małżeńskim łożu. Przestało być jednak wesoło, gdy piszczące dziecko chciało wejść na kolana mamy, a Tobi rzucił się z zębami do twarzy malucha.
I tak Szeryf Tobi znów trafił do schroniska, tym razem z etykietą psa agresywnego, atakującego dzieci. Jednak ta historia skończyła się dobrze. Tobi trafił do domu samotnej osoby, która miała umiejętności by powstrzymać nawyki szeryfa.
Rada na dziś:
Rzadko kiedy to pies jest agresywny sam z siebie. To my, ludzie sami kształtujemy charakter psa, my też nieświadomie wzmacniamy złe nawyki. Jeśli świadomie zmienimy swoje podejście do psa, możemy wpłynąć na zmianę zachowania zwierzęcia.
Blok satyryczno-edukacyjny poświęcony behawiorystyce psa i opiekuna 😉
Fb@brzozowyhotelik