Z Mariuszem Dudkiem, jednym z inicjatorów referendum w sprawie odwołania burmistrza Nowego Dworu Mazowieckiego Jacka Kowalskiego, rozmawia Marek Karpowicz.
Przyłączył się Pan do inicjatywy referendalnej. Co było tego powodem?
– Mój udział w grupie referendalnej ma ścisły związek z zaangażowaniem się w pracach komitetu antyspalarniowego. W czasie naszej batalii o zatrzymanie budowy spalarni, wyszło na jaw, że burmistrz często mija się z prawdą i manipuluje faktami. Dodatkowo zaczęły docierać do nas informacje o innych problemach w mieście: wysokim zadłużeniu, kłopotach z zarządami spółek miejskich, czy też nieprawidłowościach przy realizacji miejskich inwestycji budowlanych (rażący wzrost kosztów budowy trybuny i opóźnienia z zakończeniem budowy ul. Modlińskiej). Trzeba było działać. Wykorzystaliśmy w tym celu najdoskonalsze z możliwych narzędzie sprawowania władzy przez obywateli, tj. referendum. Skoro naszej grupie oraz osobom skupionym wokół nas model rządzenia zaproponowany przez Pana Jacka Kowalskiego zaczął doskwierać, to czy przypadkiem podobnie nie będą myśleć inni? Rozesłaliśmy wici w świat i wyszło, że się nie mylimy, ludzie potrzebują zmiany. Tak, panie Redaktorze, moim powodem przyłączenia się do inicjatywy referendalnej również była potrzeba zmiany.
Wiele osób pamięta i wypomina to, że był Pan członkiem WND. Skąd taka zmiana teraz?
– W zasadzie odpowiedziałem już na to pytanie powyżej. Z WND wyszedłem, ponieważ potrzebowałem czegoś nowego, innego, konkurencyjnego. Pisze Pan, że byłem członkiem. Ja panu powiem więcej, byłem Prezesem i założycielem Stowarzyszenia „Wiarygodność, Niezależność, Dialog”. To ja wymyśliłem formułę stowarzyszenia oraz patent z tablicą rejestracyjną i skrótem WND. I co z tego? Od kilku dobrych lat rząd dusz sprawuje Jacek Kowalski. Po mojej rezygnacji z funkcji Prezesa w roku 2011, wziął na siebie pełnię odpowiedzialności, a ja się wycofałem, żeby … szukać odmiany. Moim zdaniem obecny monopol WND przypomina jednowładztwo SLD z końca lat 90-tych, z którym udało się wygrać. Mam nadzieję, że podobnie będzie teraz. „Jednopartyjność” służy tylko i wyłącznie wąskiej grupie ludzi, kiedy „konkurencyjność” stwarza możliwości w zasadzie dla wszystkich. Element rywalizacji w polityce lokalnej jest niezbędny dla zachowania zdrowych relacji społecznych. Więcej się dzieje, władza bardziej się stara, zwykły człowiek zaczyna być lepiej rozumiany. Chcę mieć swój udział w tworzeniu nowej opozycji.
Czy jeśli udałoby się osiągnąć cel jaki obrał Pan z innymi inicjatorami to czy wystartuje w wyborach?
– W sytuacji, jeżeli osiągniemy frekwencję na poziomie 27,4%, czyli co czwarty z nas pójdzie na referendum, to cel zostanie osiągnięty i zostaną rozpisane nowe wybory. Wtedy też będziemy mogli mówić o kandydatach. Na razie informowanie społeczeństwa o kandydacie lub kandydatce, to przysłowiowe dzielenie skóry na niedźwiedziu. A co się tyczy mnie … to oświadczam , że ja w przedterminowych wyborach burmistrzowskich 2016 nie wystartuję. Moje plany wykraczają poza rok 2017. Wtedy wrócimy do rozmowy. Kończąc, pozdrawiam wszystkich czytelników portalu i zapraszam Was na referendum 28 lutego 2016 roku.
Dziękuję za rozmowę.